piątek, 28 listopada 2014

Ten.





~ Iggy 21.10 ( bar, 7:59 ) ~




Siedziałam na skórzanym fotelu i czekałam. Kątem oka obserwowałam Marka oraz zegarek. Wiem, że zależało mu na czasu. Ciągle mu zależało, miał wyliczone wszystko. Od kiedy został wyrzucony zaczął się zmieniać. Stał się strasznie agresywny, zaczął spotykać się z niebezpiecznymi ludźmi. Już tak naprawdę nie widzę cienia, aby było coś w nim dobrego. Nie zwraca uwagi na żadne uczucia, jest pusty. Upiłam łyka wody, ponieważ zaschło mi w gardle. Potem poprawiłam kaptur na mojej głowie i dalej czekałam. Dlaczego byłam w kapturze ? Ponieważ moja cała twarz i nie tylko, była w siniakach. Mark nie miał opanowania, bez mojej woli zabrał mnie do siebie i tak znęca się nad mną. Pragnęłam końca tego wszystkiego, ale nic i nikt nie potrafił tego zmienić. Moje rozmyślenia przerwał odgłos kroków. Podniosłam wzrok i dostrzegłam 4 chłopaków. Chłopaków, do których kiedyś miałam zaufanie. Zaszyłam się między swoimi kolanami i słuchałam.
- Możecie mi wytłumaczyć czego od mnie chcecie ?- ryknął na nich Mark. Lekko się wystraszyłam, bo to nie wróżyło nic dobrego. Jeśli jego humor się nie poprawi to pewnie znowu mnie pobije albo zgwałci.
- Chodzi o dziewczyny. Wiemy, że masz coś wspólnego z ich porwaniem. I albo powiesz nam to po dobroci albo..- zaczął Drake.
- Albo co ? Pobijecie mnie ? To nic wam nie da.- warknął brunet.
- Albo cię zabiję. Gówno mnie obchodzi czy coś od ciebie wyciągnę. Zależy mi na tym, aby taki gnojek jak ty nie istniał.- krzyknął na niego Miller. Wyciągnął broń za paska i wycelował.
- I tak wam nic nie powiem.- powiedział Mark śmiejąc się chamsko.- Iggy idziemy.- warknął na mnie. Powoli wstałam, ale z bólem. Moje ciało bardzo przeżywało taki tryb życia. Mój powolny tryb wkurzył tylko Williama, dlatego pociągnął mnie za ramię co wywołało u mnie jęk rozpaczy.
- Zostaw ją !- krzyknął do niego Ben.
- Bo co ? Ona jest moja i niech cię to kurwa nie obchodzi !- krzyknął popychając go. Poczułam ból w okolicy brzucha. Upadłam na kolana, uporczywie trzymając się za brzuch i płacząc.
- Widzisz co zrobiłeś ?- krzyczał Mark.- Chodź kochanie.- szepnął do mnie.
- Zostaw ją.- usłyszałam głos Chrisa , a potem tylko strzał i przeraźliwy huk. Wiem ,tylko tyle, że ktoś wziął mnie na ręce i gdzieś zaniósł. Dopiero potem dostrzegłam, że to samochód.
- Musimy się nią zaopiekować, a potem popytamy o Marka , o jego mieszkanie, pracę.- powiedział Justin.
- Śpi ?- spytał Chris.
- Nie, chyba.- powiedział Ben, odgarniając kosmyki moich włosów. Spojrzałam pusto w jego oczy.- Hej, jak się czujesz ?- spytał. Pokiwałam głową na nie, ponieważ nie chciałam rozmawiać. Nie chciałam w ogóle tam być. Pragnęłam umrzeć.
- Iggy nie odzywając się niczego nie zmienisz. Popełniliśmy błąd puszczając cię z nim. Żałujemy tego.- powiedział szczerze do mnie Tom.
- Oh zamknij się.- szepnęłam , nie chcąc słuchać takich kłamstw.- Nikt mnie nie zmuszał, abym z nim wtedy pojechała. Od nikogo wtedy pozwolenia nie dostałam. Zabrał mnie, bo uważał , że tak będzie dobrze. I już nie rozmawiajmy. Nie wiem po co mnie zabraliście. Mogliście mnie zostawić i tak umieram i tak będę dalej przybłędą.- szepnęłam ze łzami w oczach. Czułam malutką ulgę, że mogłam im to wreszcie powiedzieć.
- Ej nawet tak nie mów. Tom źle to powiedział. Po prostu jest mi, im przykro rozumiesz ? Stało się coś co nie powinno się stać. Nie mieliśmy na to wpływu z powodu tego, że to była decyzja szefowej. Przykro mi rozumiesz ?- powiedział do mnie Ben. Podtrzymywał ciągle mój podbródek , aby widzieć moje , zakrwawione oczy.- Póki nie dowiemy się gdzie jest reszta dziewczyn on musi żyć, ale gdy już będziemy wiedzieć zabiję i to z ogromną ochotą. Pożałuje wszystkiego zrobił.- odparł jeszcze raz do mnie. Potem już tylko mocno się w niego wtuliłam ,płacząc. Pomimo bólu starałam się być  przy nim jak najbliżej...






~ Drake ~



Z całego serca było mi żal Iggy. Biedna nacierpiała się przez tego dupka. Po jej bólu widać, że bardzo nią poniewierał. Westchnąłem.
- Ej co się dzieje ?- zapytała mnie Lily, dźwigając się lekko na jej łokciach.
- Nic, po prostu żal mi tej dziewczyny.- powiedziałem głaszcząc lekko jej dłoń.
- Ale przecież mówiłeś, że ona wiele zła wyrządziła..- zaczęła brunetka.
- Kochanie po mimo, że tyle zła wyrządziła to i tak jej współczuję. Żaden mężczyzna nie powinien poniewierać tak dziewczyny. Ona nie jest i nigdy nie była zabawką do tego. - odparłem i zerknąłem na nią.
- No tak to prawda.- szepnęła Lil , a następnie palcami rysowała na mojej klatce piersiowej jakieś znaczki.
- Wygląda na to, że prawie wszystko się zjebało.- szepnąłem.
- Nie wszystko, bo masz mnie i ja cię nie zostawię, choć byś mi nie wiadomo co zrobił.- powiedziała cmokając mnie w usta. Posłałem jej szeroki uśmiech.
- Kocham cię słoneczko.- mruknąłem do jej ucha.
- Ja ciebie też.- odpowiedziała szczęśliwie.
- Chodźmy spać, bo jutro czeka nas ciężki dzień.- powiedziałem zmęczony.
- Chyba ciebie czeka, nie mnie kochanie.- zaśmiała się , wchodząc do mnie pod kołdrę. Przytuliła się, a ja szybko zgasiłem lampkę.- Dobranoc.
- Dobranoc.- powiedziałem i zamknąłem oczy...
 Rano obudził mnie mocny deszcz, który szalał za oknem. Co się dziwić, jest połowa października. Przetarłem rękoma twarz, po czym sprawdziłem godzinę. Dochodziła 7:00. Jak ja nienawidzę być porannym ptaszkiem. Spojrzałem na Lily, która smacznie spała. Pocałowałem ją w czoło, a następnie poszedłem wziąść orzeźwiający prysznic. Po nim umyłem zęby i założyłem na siebie dresy oraz koszulkę z dekoltem v. Przeczesałem włosy, a potem zszedłem na dół. Tam zauważyłem, że w kuchni siedzi synek Tom'a. Zdziwiłem się i to bardzo.
- Cześć mały.- powiedziałem wchodząc do kuchni.
- Hej.- szepnął grzebiąc w talerzu.
- Coś się stało ?- spytałem robiąc świeżą kawę.
- Nie.
- To dlaczego tak wcześnie wstałeś ?
- Bo, bo ..- zająkał się.
- Ej maluchu, spokojnie.- powiedziałem chwytając go za ramiona. Ma 5 lat, ale jest na prawdę słodki.
- Przebudziłem się, bo miałem straszny sen. I wtedy chciałem tatę obudzić, ale go nie było. Zeszłem na dół, ale go tu też nie było, dlatego tu zostałem.- powiedział bardzo wyraźnie, co mnie trochę zdziwiło. I zastanawiam się , gdzie jest do cholery Tom. Spojrzałem na chłopca, która płakał.
- Ciii, zaraz zadzwonię do Taty, gdzie jest. - mruknąłem wykręcając jego numer. Odebrał od razu.
- Co się stało ?- spytał.
- Gdzie jesteś ?- spytałem, pocieszając chłopca.
- W sklepie. Pojechałem po płatki małemu, bo nie było.- powiedział.
- Przyjeżdżaj, bo mały płacze za tobą.- powiedziałem , rozłączając się. Chłopiec mocno mnie przytulił, a ja mu wytłumaczyłem gdzie jest jego ojciec...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz