~ Iggy 21.10 ( bar, 7:59 ) ~

- Możecie mi wytłumaczyć czego od mnie chcecie ?- ryknął na nich Mark. Lekko się wystraszyłam, bo to nie wróżyło nic dobrego. Jeśli jego humor się nie poprawi to pewnie znowu mnie pobije albo zgwałci.
- Chodzi o dziewczyny. Wiemy, że masz coś wspólnego z ich porwaniem. I albo powiesz nam to po dobroci albo..- zaczął Drake.
- Albo co ? Pobijecie mnie ? To nic wam nie da.- warknął brunet.
- Albo cię zabiję. Gówno mnie obchodzi czy coś od ciebie wyciągnę. Zależy mi na tym, aby taki gnojek jak ty nie istniał.- krzyknął na niego Miller. Wyciągnął broń za paska i wycelował.
- I tak wam nic nie powiem.- powiedział Mark śmiejąc się chamsko.- Iggy idziemy.- warknął na mnie. Powoli wstałam, ale z bólem. Moje ciało bardzo przeżywało taki tryb życia. Mój powolny tryb wkurzył tylko Williama, dlatego pociągnął mnie za ramię co wywołało u mnie jęk rozpaczy.
- Zostaw ją !- krzyknął do niego Ben.
- Bo co ? Ona jest moja i niech cię to kurwa nie obchodzi !- krzyknął popychając go. Poczułam ból w okolicy brzucha. Upadłam na kolana, uporczywie trzymając się za brzuch i płacząc.
- Widzisz co zrobiłeś ?- krzyczał Mark.- Chodź kochanie.- szepnął do mnie.
- Zostaw ją.- usłyszałam głos Chrisa , a potem tylko strzał i przeraźliwy huk. Wiem ,tylko tyle, że ktoś wziął mnie na ręce i gdzieś zaniósł. Dopiero potem dostrzegłam, że to samochód.
- Musimy się nią zaopiekować, a potem popytamy o Marka , o jego mieszkanie, pracę.- powiedział Justin.
- Śpi ?- spytał Chris.
- Nie, chyba.- powiedział Ben, odgarniając kosmyki moich włosów. Spojrzałam pusto w jego oczy.- Hej, jak się czujesz ?- spytał. Pokiwałam głową na nie, ponieważ nie chciałam rozmawiać. Nie chciałam w ogóle tam być. Pragnęłam umrzeć.
- Iggy nie odzywając się niczego nie zmienisz. Popełniliśmy błąd puszczając cię z nim. Żałujemy tego.- powiedział szczerze do mnie Tom.
- Oh zamknij się.- szepnęłam , nie chcąc słuchać takich kłamstw.- Nikt mnie nie zmuszał, abym z nim wtedy pojechała. Od nikogo wtedy pozwolenia nie dostałam. Zabrał mnie, bo uważał , że tak będzie dobrze. I już nie rozmawiajmy. Nie wiem po co mnie zabraliście. Mogliście mnie zostawić i tak umieram i tak będę dalej przybłędą.- szepnęłam ze łzami w oczach. Czułam malutką ulgę, że mogłam im to wreszcie powiedzieć.
.gif)
~ Drake ~
Z całego serca było mi żal Iggy. Biedna nacierpiała się przez tego dupka. Po jej bólu widać, że bardzo nią poniewierał. Westchnąłem.
- Ej co się dzieje ?- zapytała mnie Lily, dźwigając się lekko na jej łokciach.
- Nic, po prostu żal mi tej dziewczyny.- powiedziałem głaszcząc lekko jej dłoń.

- Kochanie po mimo, że tyle zła wyrządziła to i tak jej współczuję. Żaden mężczyzna nie powinien poniewierać tak dziewczyny. Ona nie jest i nigdy nie była zabawką do tego. - odparłem i zerknąłem na nią.
- No tak to prawda.- szepnęła Lil , a następnie palcami rysowała na mojej klatce piersiowej jakieś znaczki.
- Wygląda na to, że prawie wszystko się zjebało.- szepnąłem.
- Nie wszystko, bo masz mnie i ja cię nie zostawię, choć byś mi nie wiadomo co zrobił.- powiedziała cmokając mnie w usta. Posłałem jej szeroki uśmiech.
- Kocham cię słoneczko.- mruknąłem do jej ucha.
- Ja ciebie też.- odpowiedziała szczęśliwie.
- Chodźmy spać, bo jutro czeka nas ciężki dzień.- powiedziałem zmęczony.
- Chyba ciebie czeka, nie mnie kochanie.- zaśmiała się , wchodząc do mnie pod kołdrę. Przytuliła się, a ja szybko zgasiłem lampkę.- Dobranoc.
- Dobranoc.- powiedziałem i zamknąłem oczy...
Rano obudził mnie mocny deszcz, który szalał za oknem. Co się dziwić, jest połowa października. Przetarłem rękoma twarz, po czym sprawdziłem godzinę. Dochodziła 7:00. Jak ja nienawidzę być porannym ptaszkiem. Spojrzałem na Lily, która smacznie spała. Pocałowałem ją w czoło, a następnie poszedłem wziąść orzeźwiający prysznic. Po nim umyłem zęby i założyłem na siebie dresy oraz koszulkę z dekoltem v. Przeczesałem włosy, a potem zszedłem na dół. Tam zauważyłem, że w kuchni siedzi synek Tom'a. Zdziwiłem się i to bardzo.
- Cześć mały.- powiedziałem wchodząc do kuchni.
- Hej.- szepnął grzebiąc w talerzu.
- Coś się stało ?- spytałem robiąc świeżą kawę.
- Nie.
- To dlaczego tak wcześnie wstałeś ?
- Bo, bo ..- zająkał się.
- Ej maluchu, spokojnie.- powiedziałem chwytając go za ramiona. Ma 5 lat, ale jest na prawdę słodki.
- Przebudziłem się, bo miałem straszny sen. I wtedy chciałem tatę obudzić, ale go nie było. Zeszłem na dół, ale go tu też nie było, dlatego tu zostałem.- powiedział bardzo wyraźnie, co mnie trochę zdziwiło. I zastanawiam się , gdzie jest do cholery Tom. Spojrzałem na chłopca, która płakał.
- Ciii, zaraz zadzwonię do Taty, gdzie jest. - mruknąłem wykręcając jego numer. Odebrał od razu.
- Co się stało ?- spytał.
- Gdzie jesteś ?- spytałem, pocieszając chłopca.
- W sklepie. Pojechałem po płatki małemu, bo nie było.- powiedział.
- Przyjeżdżaj, bo mały płacze za tobą.- powiedziałem , rozłączając się. Chłopiec mocno mnie przytulił, a ja mu wytłumaczyłem gdzie jest jego ojciec...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz