środa, 2 kwietnia 2014

Twelve.

Obudziło mnie potrząsanie moim ramieniem. Zaspana otworzyłam oczy i dostrzegłam kuzyna.
- Wszystko w porządku ? - zapytał kucając przed mną.
- Tak -. Szepnęłam, Następnie dźwignęłam się do pionu i wyszłam z salonu udając się do swojego pokoju, tam rzuciłam się na łóżko , nie przejmując się niczym, nawet tym, że w salonie było mnóstwo moich znajomych. Przykryłam się kołdrą i zasnęłam ...


2 tygodnie poźniej (Poniedziałek) ~

Siedziałam w salonie, obok mnie siedziała moja Matka, Ojciec naprzeciwko.
- Nie interesuje mnie, dzisiaj idziemy do lekarza.Nie dość, że chodziłaś całe te 2 tygodnie do szkoły do ​​jeszcze schudłaś i to bardzo dużo, prawie Cię nie ma ! - krzyknął wkurzony tata. Justina nie nie było w domu, poszedł do Szkoły, ani mojego kuzyna, bo pojechał na zakupy.
- Tato .. - zaczęłam chcąc się wytłumaczyć.
- Bądź cicho, idź się przebierz za 20 minut  jedziemy do lekarza, - powiedział stanowczym głosem. Wstałam ze łzami w oczach i udałam się do swojego pokoju, gdzie rozpłakałam się na max'a. Może i schudłam, ale na pewno nie nie AŻ tak jak określił to on. Wkurzona otarłam łzy i zdjęłam z siebie swoją piżamę, założyłam czarne rurki oraz gruby, biały sweter, ponieważ na dworze padał deszcz. Włosy spięłam w koka i opięłam go czarna bandamką. Spryskałam się perfumami, założyłam trampki, kurtkę i gotowa zeszłam na dół, tam rodzice już na mnie czekali. Wyszliśmy z Domu zamykając go na kluczyk i odjechaliśmy ich samochodem do miejscowego lekarza. Lekko się stresowałam, boje się, że to co powiedział mój rodzic to nie żart, tylko prawda. Próbowałam nie  płakać, ale kiedy dojechaliśmy jedna, samotna łza spłynęła mi po policzku. Usiadłam na krzesełku w poczekalni, wtedy gdy już byliśmy w środku, oni poszli mnie zarejestrować, a ja rozejrzałam się dookoła. Masa ludzi, białe, przytłaczające ściany doprowadziły moją psychikę do ​​ogromnego smutku . Po 40 minutach zostaliśmy przyjęci. Weszłam lekko przestraszona do gabinetu z rodzicami.
- Dzień Dobry. - Rzekł Lekarz. Od powiedziałam grzecznie i usiadłam na krzesełku. - Co was sprowadza ? - zapytał.
- Chcemy sprawdzić co z naszą córką. Strasznie schudła i twierdzi, że nie jest chuda. Czy może  pan stwierdzić co jest z nią ? Bo my nie możemy się dogadać. - zapytał Ojciec na co moja osoba wywróciła oczami.
- Powoli. Ile masz lat  ?- spytał mnie.
- 18 -. Mruknęłam.
- Myślę, że córka sobie poradzi, prosiłbym o wyjście -. Powiedział Lekarz, ja byłam zaskoczona jego decyzją. Rodzice wyszli, niechętnie, ale wyszli -. Teraz opowiedz mi  swoimi słowami -. Powiedział i spojrzał na mnie.
- Rodzice przesadzają. Nie było ich dwa tygodnie w domu, wrócili i zrobili aferę, że schudłam i że nie chodziłam do szkoły -. Powiedziałam.
- Dlaczego nie chodziłaś?
- Ponieważ źle się czułam, ciągłe słabości, nic nie mogłam zjeść , prawie nic nie jadłam. - Opowiedziałam.
- Wstań i zdejmij koszulkę, ja zawołam tylko pielęgniarkę -. Powiedział wołając jakąś panią.
- O co chodzi? - Zapytała.
- Potrzebuję karty anorektyka oraz bulimika. Tylko szybko.- powiedział, serce mi przyśpieszyło. Nigdy bym nie pomyślała, że o to  wszystkim chodzi. NIE JESTEM anorektyczką - pomyślałam.
- Nie jestem anorektyczką.- warknęłam
- Słońce, musimy się sprawdzić, ponieważ objawy są bardzo do tego podobne. Plus twoja sylwetka  na to wskazuje. - powiedział oglądając moje ciało.
- Ale nie mam depresji, która by to  powiększała.  Nie jestem chora.- mruknęłam oburzona.
- Każda tak myślała. Ty nie masz jeszcze zaawansowanej anoreksji. Możemy cię wyleczyć, tylko musisz na to pozwolić.- powiedział. - Zaraz zważymy się i ocenimy wszystkie objawy. Teraz się ubierz i usiądź. - Odparł i wyszedł, po czym wrócił z pielęgniarką, która kazała mi stanąć na wadzę. Wyszło, że ważę 42 kg, byłam zaskoczona tym, ponieważ wyglądam na grubszą.
- Dobrze. Teraz powiedz ile razy dziennie jesz?
- 2 lub 3? Nie wiem, nie liczę.- Odparłam.
- Masz nudności ?
- Tak bardzo często.
- Mdlejesz?
- Dwa razy mi się zdarzyło -. Mruknęłam.
- Jeżeli coś zjesz,co czujesz?
- Wtedy czuję ogromny ból na dolnej części brzucha i raczej wtedy wymiotuję wszystko co zjadłam.
- Wodę pijesz?
- Tak, codziennie.
- Cięłaś się kiedy kol wiek?
- Nie.
- Mogę spojrzeć ?- zapytał Lekarz, kiwnęłam głową i pokazałam nadgarstki. - A to? - Spytał pokazując blizny.
- Efekt zaliczenia zgonu podczas picia alkoholu.
- Twój czy ktoś ci to zrobił?
- Ktoś.
- Dobrze. Bardzo często się złościsz, masz wybuchy agresji ?
- Raczej tak.
-  Myślisz nad tym, że jesteś gruba?
- Tak.
- Słońce koniec pytań, sprawdzimy jeszcze ciśnienie, pobierzemy krew i postawimy diagnozę -. Powiedział zakładając mi ciśnienomierz. - 60 na 110. - Mruknął zdejmując urządzenie. Z drugiej strony podeszła pielęgniarka, która zacisnęła rzemyk nad łokciem , przejechała wacikiem po żyle. Potem powiedziała bym nie patrzyła, bo to może mnie osłabić i wbiła igłę. Po minucie przyciskałam wacik do żyły i czekałam na to by lekarz już coś diagnozował. Nie wiem dlaczego, ale stresowałam się tym co powie.- Masz anoreksję. - Powiedział.- Teraz tylko musisz zdecydować czy pozwolisz się wyleczyć czy chcesz pozwolić na to by twoi rodzice odebrali ci prawa ? - Spytał siadając za biurkiem, zaś pielęgniarka wyszła by zanieść krew do laboratorium.
- Ja nie chcę się leczyć.- wyszeptałam i rozpłakałam się. Czułam się okropnie. Nie mogłam uwierzyć jego słowom. Przecież do nie dorzeczne.
- Nie płacz.- zawył kucając przy moich nogach.- To się da wyleczyć i jak najbardziej pomogę ci w tym.- odparł pocierając ręką o moją dłoń.
- Jak wyglądać będzie leczenie ?- spytałam ocierając łzy.
- Kilkadziesiąt kilometrów stąd znajduje się ośrodek, który leczy takie i inne choroby. Jutro po południu rodzice by zawieźli cię tam. Zostałabyś tam na 2 miesiące lub 3 zależy jaki będzie twój stan. Przyjaciele i rodzina co 3 tygodnie będą cię mogli odwiedzać.- powiedział i pokazał mi zdjęcia tego budynku. Duży, ogrodzony ogromnym murem i ogromnymi drzewami.
- A tam co będzie ?- zapytałam przestraszona.
- Tam będą różne terapie, leki i inne. Po za tym nie masz  się czego bać , ja pracuję tam, więc będziemy się widywać.- opowiedział.- Teraz zadzwonię do nich, że będziemy mieć nową pacjentkę, a ty już możesz iść. Przekaż rodzicom, żeby tu jeszcze do mnie weszli. Dobrze ?- odparł ponownie. Kiwnęłam głową i znowu przetarłam policzki. Pewnie wyglądam jak potwór. Zdenerwowana wyszłam z sali i powiedziałam im , że ich woła, a sama usiadłam na krzesełku i lekko się kołysałam. To jest straszne. A jak sobie tam nie poradzę
? Boję się tego. Po kilku nastu minutach wyszli i odjechaliśmy w ciszy do domu.
- Pomóc ci się spakować ? - spytała Mama, kiedy rozebraliśmy się z kurtek i butów.
- Poradzę sobie.- opowiedziałam  i wyszłam bez słowa na górę. Zatrzasnęłam drzwi i zjechałam ciałem na miękki dywan. Otuliłam rękoma kolana i płakałam , płakałam, leżąc tak na podłodze , aż do wieczora. Mam przeczucie, że ten ośrodek będzie horrorem. - pomyślałam i wtedy do pokoju weszła Mama.
- Kochanie co ci jest ?- zapytała klękając przed moim skurczonym ciałem.
- Boję się.- szepnęłam. Spojrzała na mnie zatroskanym wzrokiem i mocno przytuliła.
- Poradzimy sobie. - szepnęła i ucałowała mnie w czoło , otarła łzy i trzymała tak pośpiewując cicho piosenkę  z dzieciństwa. - Jest tak jak 3 lata temu. Wtedy zawsze przychodziłaś przestraszona do domu, a ja cię przytulałam i to śpiewałam. Nie pozwolę ci znowu tak cierpieć.- powiedziała.- Poradzimy sobie. Ty, ja, Tata, który nie potrzebnie tyle na ciebie krzyczał. - powiedziała.
- Dziękuję.- powiedziałam całując ją w policzek.
- Proszę. Chodź , zaczniemy cię pakować, później zejdziemy i coś przekąsisz. - powiedziała. Wstałam i wyciągnęłam walizki spod łóżka, otworzyłam je i podciągnęłam do garderoby. Obie zaczęłyśmy pakować ubrania do nich. - Nie za dużo, ponieważ mają tam pralnię , więc nie będziesz tyle potrzebowała. Spakuj kosmetyczkę, nową szczoteczkę , wszystko co ci potrzebne.- mruknęła , pocałowała mnie w czoło i wyszła. Do pakowałam resztą i odłożyłam walizkę na bok do kąta. Zmęczona usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Z tego co wiem i przeczytałam teraz nie wolno mieć tam żadnych urządzeń elektrycznych, więc sprawdziłam wszytko. Na Facebook miałam wiadomość od Christine " Hej, przepraszam za to wszystko. Narobiłam ogromnych kłopotów. A i nie myśl sobie, że od tak ci wybaczę twoje kłamstwa- KŁAMCZUCHO " . Od Seleny miałam taką samą wiadomość. Największym zaskoczeniem było to, że napisałam do mnie Demi. " Koniec z naszą przyjaźnią, koniec ze wszystkim. Nienawidzę ciebie za to, że jesteś taką gówniarą. Twoje przyjaciółki mi wszystko powiedziały " . Moje serce dudniło jak szalone. Otarłam łzę i odpisałam im . " Prawdziwy przyjaciel akceptuje wszystko i wybacza wszystko. Spierdalaj ". Wkurzona wylogowałam się z niego i wyłączyłam go, po czym odłożyłam go do szafki. Czułam jak moje ręce drżą. Kopnęłam nogą w szafkę i przejechałam rękoma po twarzy. To jest wszystko chore.- pomyślałam i zeszłam na dół. W kuchni siedział tata, mama, Justin, Ashley i Daniel.
- Kochanie jesteś.- powiedział tata.- Przepraszam za przedtem.- powiedział przytulając mnie.
- Nie przepraszaj.- szepnęłam i usiedliśmy do stoły.
- Co wy tacy przybici ? - zapytał brat.
- Potem pogadamy.- powiedział Tata i zaczęliśmy jeść. Po dwóch pierwszy kęsach czułam już ból w dolnej części brzucha. Odsunęłam talerz i napiłam się wody. Moja Mama obserwowała mnie. Po kilku sekundach skrzywiłam się z bólu i wybiegłam z kuchni do łazienki. Słyszałam, że ktoś idzie za mną dlatego nie  zamknęłam drzwi tylko rzuciłam się na muszę i wszystko zwróciłam. Czułam jak ktoś podtrzymuje moje włosy i czułam, że to mama.
- Już ?- spytała. Kiwnęłam głową i nacisnęłam spust podchodząc do zlewu gdzie przeczyściłam buzię.- Ehh.- jęknęła mama. - Mam nadzieję, że  cię z tego wyleczą.- powiedziała pocierając moje plecy.
- Masz, po tym ci przejdzie.- powiedział Justin podając mi kubek z herbatą, tylko, że gorzką. Udałam się z nią do salonu, a oni powrócili zjeść. Dopiero gdzieś po godzinie Ashley wyszła, a reszta doszła do mnie i oglądaliśmy razem " 21 Jump Street ". Wybuchałam śmiechem co kilka minut. Kiedy się skończył siedziałam lekko uśmiechnięta i patrzyłam na nich.
- Teraz możemy się dowiedzieć co się działo dziś ?- zapytał Jus. Od razu zrzedła mi mina.
- Charlie wyjeżdża na 3 miesiące do Ośrodka.- powiedział Tata obejmując Mamę ramieniem.
- Co ? Dlaczego ?- ryknął Daniel.
- Ma anoreksję.- dopowiedział David.
- Co ?- burknął Justin.- Przecież to nie możliwe.- powiedział.
- Justin uspokój się. Tak się stało, proste. Ona z tego wyjdzie.- powiedziała Mama ściskając moją dłoń. Pokiwałam głową.
- Idę spać.- powiedziała, pożegnałam się z nimi i poszłam do siebie. Tam wzięłam prysznic, który lekko uspokoił moje serce, które dzisiaj pracuje na pełnych obrotach. Nałożyłam balsam, umyłam zęby, założyłam czystą bieliznę oraz piżamę. Ustawiłam sobie budzik i opadłam na łóżko. Zakryłam się kołdrą i zamknęłam oczy...


Dziękuję za komentarze i Przepraszam za błędy. Wiem pewnie ich jest mnóstwo, ale coś mi szwankuje Blogger. Plus przepraszam, coś czuję , że nie wyszedł mi ten rozdział. Staram się na bierząco uzupełniać bohaterów dlatego zaglądajcie. Pamiętajcie, że ta opowieść ma też zwiastun , więc kto nie widział niech zobaczy ( w rubrykach ) To jest mój tt --- > @Just_Me_Ann. Piszcie coś na temat swoich blogów, chętnie poczytam. Kocham was. Ola.

 

5 komentarzy: