poniedziałek, 24 lutego 2014

Five.

Obudziło mnie pukanie do drzwi, powoli dźwignęłam swoją głowę i dostrzegłam Paul'a oraz Zac'a. Patrzyli na mnie zmartwieni.
- Hej.- szepnęłam i opadłam na poduszki. Zamknęli za sobą drzwi i usiedli na skraju łóżka.
- Jak się czujesz ?- spytał Zac patrząc na moją twarz.
- Chyba dobrze.- mruknęłam i szybko schowałam swoje dłonie pod kołdrą.
- Justin dzwonił do mnie i o wszystkim powiadomił.- powiedział Paul.- Dlaczego nic nam nie powiedziałaś, że idziesz na imprezę ?- spytał patrząc na mnie smutno.
- Bo nie musicie mnie ciągle sprawdzać.- powiedziałam ostro.
- Posłuchaj od kiedy zaczęłaś robić konkurencje innym dziewczynom w boksie to jesteś w dość dużym niebezpieczeństwie.- powiedział Z.
- To wszystko się komplikowało, miała być wspaniała impreza ,a okazała się być głupia.- powiedziała i się rozpłakałam.
- Cii.- szepnęli i usiedli z obu stron i mocno mnie przytulili.- Opowiedz co i jak.- powiedział cicho Paul.
- James Arthur , nowy chłopak w naszej szkole za przyjaźnił się z Selene i Christiną, wczoraj zaprosił mnie na imprezę, pojechaliśmy tam, pod tam tym domem okazało się, że jego przyjaciół mi jest mój brat, który przytulał się z moimi przyjaciół kami. Wkurzona nakrzyczałam na niego i udałam się do środka. Tam poznałam barmana ,  powiedział, że nazywa się Mike, robił mi drinki, potem pocałowaliśmy się, potem ciągle piliśmy, a kiedy już byliśmy kompletnie zlani zaprosił mnie do siebie, pojechaliśmy tam do niego, a resztę nie pamiętam. Obudziłam się z tym.- powiedziałam pokazując im swoje ręce. - Na stole siedziały broń, narkotyki, nóż i teczka, w której było zdjęcie tego Mike. Było napisane, że jest to David Morgan i , że jest nauczycielem Wf.- powiedziałam płacząc coraz bardziej. -Aa  pod zdjęciem Jamesa był napis przyjaciel , chłopak. Potem z tam stąd uciekłam.- powiedziałam wycierając łzy.
- Charlie posłuchaj  popełniłaś błąd z tym upiciem . Ten David, znam go. To jest szef mafii z Nowego Yorku. James jest jego synem. Przyjechali tu by zdobyć takie dziewczyny jak ty. James'a zadaniem pewnie jest , żebyś się w nim zakochała , a on potem cię wykorzysta, a tego David'a to obserwowanie cię i pewnie osłabienie co mogą znaczyć te cięcia.- powiedział Paul i mnie mocno przytulił. Łzy spłynęły po moich polikach.
- Wiecie praktycznie o mnie wszystko, a ja przy was tak płaczę jak idiotka.- powiedziała szeptem.
- Charlie jesteś naszą siostrzyczką. Możesz płakać ile chcesz, a my zawsze będziemy przy tobie.- powiedział Paul, po chwili i Zac z nami się przytulał.
- I co ja mam teraz zrobić ?- odsunęłam się od nich i wytarłam znowu policzki.
- Moim zdaniem musisz zacząć unikać i James'a jak i David'a. Jeśli by cię zaczepiali to mów nam o tym. Plus mam do ciebie ogromną prośbę gdybyś miała jakiś problem to nam mów  o tym, nie tnij się. Proszę. - powiedział Zac i pozwolił by łza spłynęła po jego policzku. Otarłam ją kciukiem.
- Obiecuję, że tego nie będę robić.Nie czuję takiej potrzeby.- powiedziała cicho.
- Cieszymy się.- powiedzieli obaj i jeszcze raz mocno mnie przytulili.
- Kocham was.- szepnęłam.
- My ciebie też.- powiedzieli i ucałowali mnie w czoło.
- Jadłaś dziś coś ?- spytał P.
- Nie mam ochoty.- powiedziałam mówiąc czystą prawdę. Ostatnio w ogóle nie mam ochoty jeść. Odzwyczajam się.
- Charlie musisz jeść.- powiedział Paul.
- Wiem.- powiedziałam chowając pasemko włosów za ucho.
- Chodź, załóż bluzę , pójdziemy coś zjeść.- powiedział Zac.
- Nie ,idźcie zająć się swoimi sprawami, ja muszę się ogarnąć i zrobić zadania.- powiedziałam cicho.
- No dobrze tylko masz zjeść kolację.- powiedział Paul.- Dzwoń jak coś.- powiedział i cmoknął mnie w czoło i stanął przy drzwiach.
- Pa.- powiedział Zac i mnie przytulił.- Trzymaj się jakoś. Widzę cię jutro na treningu- powiedział, pomachali mi i i wyszli zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do okna i trochę je uchyliłam , a także odsłoniłam trochę firanki  by do pokoju wpadło światło. Podeszłam do wieszaków skąd wzięłam czarną bokserkę, długi szary , wełniany sweterek z łatkami na łokciach i do tego szare rurki, włosy spięłam w koka , a na twarz nałożyłam krem i zeszłam na dół by posiedzieć trochę z rodzicami. Weszłam do kuchni gdzie krzątała się moja mama, a tata siedział zaś w salonie.
- Hej.- powiedziałam siadając przy stole.
- Hej córeczko. Zaraz będzie kolacja.- powiedziała obserwując mnie.
- Mamo, przepraszam, za to co się stało. Po prostu straciłam kontrolę nad czasem i zostałam u kolegi.- powiedziałam patrząc na nią.
- Nie przejmuj się. Wszystko będzie dobrze. Po prostu się martwiliśmy. Informuj nas na następny raz.- powiedziała całując mnie w czoło. Kiwnęłam głową i posłałam jej uśmiech.Moje rodzice nigdy nie byli surowi za co im dziękuję.- Idź zawołaj tatę i rozłóż talerze .- powiedziała Mama i doprawiała potrawę. Podeszłam do salonu i spojrzałam na tatę, który coś pisał.
- Tato obiad.- powiedziałam i posłałam mu uśmiech. Tata wstał i ruszył za mną. Podeszłam do szafek i rozłożyłam trzy talerze, bo moja mam po informowała mnie, że Justin wyszedł. Po chwili siedzieliśmy w trójkę i jedliśmy obiad.
- Charlie urządzasz 18 ?- spytał tata kończąc obiad.
- Nie chyba.- mruknęłam cicho.
- Czemu ? Przecież to ważny dzień.- powiedział tata pijąc kawę.
- Tato nikt i tak nie przyjdzie. Nie jestem lubiana tak jak wasz syn.- powiedziała oburzona popijając sok, który podała mi mama.
- Charlie tu nie chodzi  Justin'a tylko o ciebie.- powiedziała mama i posłała mi uśmiech.
- Dlaczego wam tak na tym zależy ?- spytałam.
- Nie będzie nas od czwartku. Jedziemy na delegację. I będziesz mogła zrobić imprezę. Justin nie dostał takiej swobody.- powiedział tata i zaśmiał się.
- Pomyślę nad tym.- powiedziałam, po czym wstałam, przytuliłam ich i ruszyłam do swojego pokoju. Tam przebrałam się w spodenki, czarną bokserkę i bluzę, po czym założyłam słuchawki i wybiegłam z domu na mały jogging. Biegłam ulicą do jeziora, które znajdowało się na końcu miasta. Uwielbiam tam biegać. Cisza i spokój to coś wspaniałego. Przy śpieszyłam tempa by po 10 minutach się tam znaleźć. Zaskoczył mnie , jednak widok ogromnego magazynu obok jeziora. Nie było mnie tu może 3 dni, a tu takie zmiany. Sprawdzę to.- powiedziałam słysząc hałasy, czyli krzyki, samochody i głośną muzykę. Założyłam kaptur na głowę i ruszyłam w stronę ogrodzenia, po drodze schowałam słuchawki oraz telefon do kieszonki w spodenkach. Gdy byłam przy dziurze w płocie i chciałam tam wejść zatrzymał mnie jakiś koleś.
- Sorry , ale musisz mieć pieczątkę.- powiedział i spojrzał na mnie krzywo.
- Pierdol się .- powiedziałam uderzając go z pięści w twarz , odwrócił się w drugą stronę, a ja za ten czas przeszłam ogrodzenie i ruszyłam do środka. Już na samym przodzie dostrzegłam mojego brata. Boże jak ja go nienawidzę.- pomyślałam. Koło niego stał jego wierni koledzy , czyli Rayan i Chaz, ale to jeszcze nic. Za Jusem stała Selena i Christina, a obok nich James. Zaśmiałam się cicho i ruszyłam w bok. Tam spotykałam naćpanych ludzi, pijanych oraz takich , którzy chwalili się swoimi brykami lub motorami. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię i odciąga w tył. Kątem oka dostrzegłam kolegę , który zatrzymał mnie przed siatką.
- Koleżanko chyba jasno się wyraziłem, że musisz mieć pieczątkę. Albo wyjdziesz po dobroci albo cię wyniesiemy.- powiedział pokazując swoich kolegów. Zaśmiałam się i dostrzegłam moich przyjaciół , Zac'a i Paula, ale oni nie mogą wiedzieć, że tu jestem. Mogłam jeszcze tylko dostrzec , że zabawiają się z jakimiś laskami.- Więc ?- spytał ponownie.
- Wyjdę sama.- powiedziałam wyrywając swój łokieć z jego łap.
- Grzeczna dziwka.- powiedział któryś z nich.
- Coś ty powiedział ?- spytałam się jego kiedy już byliśmy przed magazynem. Tu też była masa ludzi.
- Grzeczna dziwka.- zaśmiał się mi w twarz.
- Jesteś tego taki pewien ?- spytał go podchodząc do niego i głaszcząc jego policzek.
- Tak kochana.- powiedział przyciągając mnie do siebie.
- Martin zostaw ją.- powiedział kolejny. Na te słowa wpiłam się w jego usta i pozwoliłam by był pod moją władza, kiedy już poczułam, że nie kontroluje swoich ruchów uderzyłam go z całej siły w kroczę, a potem z pięści w twarz i nogą w kolano by upadł.
- Przykro mi Martin, ale zadarłeś z niewłaściwą osobą.- powiedziałam ciągnąc go za włosy w tył, jęknął. Jego koledzy już weszli , więc nikt nie widział tego co tu się dzieje.
- Puszczaj kurwo.- powiedział głośno.
- Licz się ze słowami jak nie chcesz być bezpłodny, a teraz grzecznie przeproś i odejdę.- powiedziałam widząc swoich znajomych niedaleko nas.
- Chyba cię poje...- zaczął, ale przestał gdy pociągnęłam go mocniej. Chłopak nawet się nie wyrywał, bo ciągle trzymał się za krocze.- Przepraszam.- jęknął i puściłam go.
- Grzeczny chłopczyk . Pa.- powiedziałam odchodząc i pokazując mu faka. Wyszłam poprzednim wejściem i biegiem udałam się do domu. Tam wzięłam prysznic i ułożyłam się spać...

Dziękuję za komentarze. Przepraszam za błędy. Jeśli chce być ktoś informowany to piszcie swoje tt, gg lub aska. Chętnie to zrobię . Ola

4 komentarze:

  1. hahahahah ale go sprała hahah <3 kocham ;** zajebisty jak zawsze haha <3 czekam na nexta ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkurzają mnie te Selene i Christina. Głupie dzifffki xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuupper :D ale pokazała temu typowi :) na serio te jej niby przyjaciółki mnie też wkurzają, ciekawe czemu ona tak nienawidzi swojego brata :* czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział :) Moim zdaniem Selene i Christina dodały pikanterii dzisiejszemu rozdziałowi. Szczerze, główna bohaterka coraz bardziej mnie zadziwia :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny,
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń