niedziela, 4 maja 2014

Sixteen.

~ NO ONE ~




Minęły 4 dni od kąd nasza bohaterka zaczęła powracać do zdrowia.  Przestała mieć jaką kolwiek ochotę się leczyć. Nikt tak na prawdę nie wiedział co było przyczyną próby samobójczej. Dr. Stev przejął się losem Charlie i postanowił, że zostanie jej opiekunem. Zmienił cały plan tygodnia, leków po to , aby wyzdrowiała i , żeby sytuacja się więcej nie powtórzyła. Czy mu się uda ?



~ Charlie 12.11 - Środa ~




Siedziałam  na stołówce i grzebałam widelcem w jedzeniu. Czułam odrazę i gdy tylko na nie patrzyłam nabierała mnie ochota na wymioty. Wiem, że ostatnie wydarzenia przywróciły dawną mnie, ale z żadnej strony nie potrafiłam się tego pozbyć. Z każdym dniem miałam chęć odejścia z świata żywych lub po prostu się pocięcia. Lecz zaś z drugiej strony nie chciałam być masochistką, ponieważ trudno będzie się od tego oderwać.
- Charlie dlaczego nie jesz ?- zapytał Stev. Nie odpowiedziałam.- Proszę odpowiedz. Milczenie nie jest najlepszym wyjściem.- mruknął i usiadł obok mnie.
- Nic pan nie rozumie.- odparłam patrząc na Chrisa, który siedział dziś sam i kiwał się na boki.
- Zrozumiem, jeśli pomożesz mi rozwiązać sprawę, kto cię zgwałcił .- powiedział.
- Gdybym wam powiedziała i tak to nic nie zmieni. To wasz pacjent, a pacjentów nie wyrzucicie do więzienia.- mruknęłam.
- Posłuchaj, w tym ośrodku już 3 dziewczyny zostały zgwałcone, ale żadna z nich nie powiedziała, kto im to zrobił. Pomóż nam.- szepnął Doktor. Spojrzałam na niego.
- Chyba sobie kpisz.- warknęłam i z hukiem wyszłam z sali. Biegiem udałam się do windy, a tam z całej siły krzyknęłam, po czym kopnęłam w obudowę i z płaczem runęłam na ziemię. Jak ktoś mnie wkurzy potrafię zrobić nawet dziurę w ścianie. To taka forma wyładowania. Po minucie byłam na swoim piętrze , a tam udałam się do pokoju. Niestety ciszę przerwała ta sama osoba, czyli mój opiekun, który kazał mi się udać na terapię i na wzięcie leków.  Otarłam policzki i poprawiłam kucyka, następnie powoli i z głębokim oddechem zeszłam na piętro 1 i udałam się do sali pielęgniarki. Dostałam leki, które po kilku sekundach połknęłam i popiłam wodą. Jak już odczekałam 5 minut i dostałam pozwolenie to powoli weszłam do pokoju p. terapeutki. Tam mam spędzać mniej więcej 1 h.
- Witam.- powiedziała p. Jane.
- Cześć.- mruknęłam i usiadłam na fotelu.
- Jak się dzisiaj czujesz ?- zapytała.
- Tak jak wczoraj.
- Nie ma żadnych zmian ?
- Nie.
- Dr. Stev powiedział, że miałaś dziś aż 2 ataki.
- To prawda.- szepnęłam.
-  To nie dobrze.Dziś chcę zrobić zdjęcie twojego ciała. Co kilkanaście dni będziemy je robić, a potem analizować z poprzednim. To może nam pomóc w dostrzeżeniu zmian oraz zmienieniu samooceny. - powiedziała.
- Dobrze.- powiedziałam i odetchnęłam z ulgą.

- Rozbierz się , a ja przygotuję album , zeszyt i aparat.- powiedziała . Rozebrałam się i czekałam , póki nie kazała mi stanąć pod ścianą . Z każdej precyzji wykonała zdjęcie, po kilku minutach wywołała je, a ja spokojnie się ubrałam. Wkleiłyśmy je do albumu, który nosił nazwę mojego imienia. Po tym zaczęła się rozmowa nad tym co czuję, co wywiera na mnie presję i różne inne. Pod koniec terapii dostałam pamiętnik, aby zapisywać w nim wszystko to co się ze mną dzieje. Potem mam go analizować z nią.

- Charlie mam ostatnie pytanie.- powiedziała Jane.
- Tak ? - mruknęłam.
- Dlaczego byłaś zdziwiona kiedy nie skomentowałam zdjęcia twojego ciała ?
- Każdy je w jakiś sposób komentuje , myślałam, że pani też to zrobi.
- Komentowanie to tylko pogarszanie twojego stanu. Lepiej jest to przedyskutować. Wiesz miałam siostrę też z tą chorobą i teraz wiem jakie błędy robiłam. Chcę każdej z was pomóc , bo ja już nie mam swojej siostry, a moi rodzice nie mają swojej córki, a ja nie chcę by tak się u was stało. Poradzimy sobie.- odparła i mnie przytuliła na pożegnanie. Zdziwiłam się . Nigdy bym nie pomyślała, że ona może takie coś przeżywać. Tak w ogóle to mój codzienny plan bardzo się zmienił. Wygląda teraz tak:
1. Pobudka 7:00
2. Śniadanie 8:00
3. Zajęcia od 8:40 do 12:40
4. Obiad 13:00
5. Leki 13:50
6. Terapia od 14:00 do 15:00
7. Zajęcia grupowe od 15:00 do 17:30
8. Chwila wolnego od 17:30 do 18:00
9. Kolacja 18:00
10. Grupowe spędzanie wolnej chwili od 18:40 do 21:40
11. Cisza nocna od 22:55
O to mój plan , więc zgodnie z nim teraz ruszam na zajęcia grupowe. Usiadłam przy okrągłym stoliku. Na tych " lekcjach " byliśmy podzieleni na 4 grupy w każdej po 17 osób. Ja w mojej grupie miałam wszystkie dziewczyny, które chorowały na to co ja plus osoby z depresją. Można było się z nimi dogadać.
- Hej.- mruknęłam do Diany,która była w mojej grupie. Jest miłą dziewczyną, tylko, żezamkniętą w sobie.
- Cześć.- odparła i usiadła obok mnie.- Gdzie reszta ?- spytała przewracając bransoletki na jej ręce.
- Jeszcze ich nie ma.- szepnęłam i postanowiłam zacząć pisać w moim pamiętniku. Pisałam i pisałam, póki nasza grupa nie była pełna. Potem zamknęłam zeszyt i schowałam go pod stolik.
- Dzień Dobry wszystkim !- powiedział pan Zayn. Zaśmiałam się. On zawsze rozwesela nas i nie pozwala się smucić. O nikim nie zapomina.
- Dzień Dobry Wujku Zayn'nie !- odpowiedzieliśmy wszyscy z uśmiechami.
- Mam dla każdej z grup niespodziankę. - powiedział i wyciągnął ogromne pudło. Następnie podszedł do 1 grupy i wyciągnął dla nich doniczkę , nasionka, konewkę i trochę gleby. I tak dla każdego. Nam się trafiła róża. Miałyśmy masę zabawy przy sadzeniu jej. Zadaniem było pielęgnowanie jej przez cały nasz pobyt tutaj. Po tym posprzątaliśmy i dostaliśmy instrumenty , kartki i mieliśmy napisać piosenkę o naszych uczuciach, zaśpiewać ją i przedstawić tańcem.
- Mam pomysł na tekst -powiedziała Anne i napisała na kartce kilka wersów. " You turn, and I learned that the world comes falling down. Not a word, only hurt when my friends can't tell me now I feel loved when I see your face, But all these scars, I can't replace. Shock me high hit me hard and I don't know what you say  "

- Wow. - powiedziała Perrie, a potem zaczęła podśpiewywać to. I tak po godzinie miałyśmy muzykę i tekst. Tylko brakowało nam tancerek.Wypadło na mnie i na 5 innych dziewczyn. Wyszło tak, że pod koniec lekcji przedstawiłyśmy cały układ i całą piosenkę. Pan Zayn był zadowolony z naszych efektów i pozwolił nam opuścić klasę. Samotnie udałam się do swojego pokoju, lecz któryś raz tego dnia moja cisza została przerwana.

- Witaj Charlie.- powiedział Chris wchodząc do mojego pokoju. Wystraszyłam się. Stanęłam przy łóżku i patrzyłam na to co chce zrobić.
- Czego chcesz ? - powiedziałam się jąkając.
- Cii aniołku.- powiedział przyciskając mnie do ściany. Odepchnęłam go i uderzyłam z pięści w twarz.- Tak się bawić nie będziemy.- krzyknął prostując się i próbując mnie uderzyć, ale ja szybkim ruchem uniknęłam go i wybiegłam na korytarz, a tam wpadłam na Dr. Stev'a. Zaskoczony spojrzał na mnie , a potem na chłopaka.
- To on, prawda ?- zapytał patrząc na mnie. Kiwnęłam głową na tak i schowałam się za swoim opiekunem. - Chris nie spodziewałem się tego po tobie.- powiedział i wezwał resztę personelu, którzy wstrzyknęli mu jakieś środki i zaprowadzili na dół. Zostałam sama, zapłakana na korytarzu. Czułam lekką ulgę, ale też nie pokój.
- Charlie ?- usłyszałam głos Diany.- Matko co ci się stało ?- zapytała kucając przy mnie. Spojrzałam na nią i jeszcze bardziej się rozpłakałam. Mocno mnie przytuliła i czekała tak póki ja się uspokoiłam .- Chodź , napijemy się herbaty i mi opowiesz.- mruknęła i pociągnęła mnie na dół, na stołówkę. Tam kazała mi usiąść, a sama poszła i po chwili wróciła z gorącą herbatą. Podała mi napój i usiadła obok mnie.
- Słyszałaś  o tym, że próbowałam się zabić ?- spytałam cicho. Kiwnęła głową.- Każdy tutaj dziwnie na mnie patrzył, wszystko się kompletnie zawaliło kiedy Chris mnie zgwałcił. Po tym to chciałam zrobić. A dziś , znowu przyszedł i znów próbował, ale uratował mnie mój opiekun. Od razu się domyślił i go gdzieś zabrali.- powiedziałam popijając.

- Wiesz Perrie, Annie i Alex też to przeżyły. To było straszne to co z nimi się potem działo. Nie jadły, ciągle były na lekach. Jesteś moją znajomą i nie pozwolę byś ty też to tak przeżyła.- odparła i mnie przytuliła.

- Dziękuję.- szepnęłam i otarłam łzy z mojej twarzy.
- Nie przejmuj się. On już nie jest zagrożeniem. Teraz musisz walczyć o siebie i o swoje życie.- powiedziała i upiła łyk cieczy.
- Czemu tu trafiłaś ?- zapytałam po chwili ciszy.
 - Depresja.- westchnęła.- Mój ojciec i matka znęcali się nad mną. Codziennie w szkole każdy się ze mnie śmiał, mój brat miał na mnie wyjebane i tak doszło do tego. Teraz chcę z tego wyjść. Chcę pokazać, że potrafię o siebie zawalczyć . Ty też tak zrób.- powiedziała i spojrzała na mnie ze smutkiem.
- Tylko, że to nie jest takie łatwe jak się mówi. Ja choruję na anoreksje i nie dam rady od tak zacząć normalnie jeść. Wszystko mnie obrzydza, a teraz jeszcze doszły te ataki agresji.- szepnęłam i rozpłakałam się. Chwyciła mnie za rękę.
- Poradzimy sobie. Rozumiesz to ?- powiedziała i przytuliła mnie.- A ty czemu tu trafiłaś ?- zapytała kiedy się ogarnęłam.
- Mam anoreksję. - odparłam po chwili.
- Ohh.- jęknęła.
- Mam brata, który od dzieciństwa mnie upokarza, przezywa i naśmiewa się. Trwało to do końca gimnazjum. Potem ja wyjechałam do kuzyna, który całkowicie zmienił mój tryb życia i pozwolił mi trenować boks, który potem sprowadził mnie do tego stanu.- westchnęłam i dopiłam herbatę.
- Myślę, że po prostu zbyt bardzo cię to wciągnęło. Nikt tego nie zauważył ? Nawet przyjaciółki ?
- Moje przyjaciółki to fałszywe kurwy, które myślą tylko o sobie. Nigdy nie byłam taka jak one. Zawsze się różniłam , tylko musiałam udawać by mieć kogoś przy sobie.
- A rodzice ?
- To oni mnie zaprowadzili do lekarze i potem tu trafiłam.
- Rozumiem. A u ciebie jak było ?
- Mój brat po stracie rodziców zwrócił na mnie uwagę i to dzięki niemu tu jestem. Stał się teraz strasznie troskliwy.
- To od kiedy tu jesteś ?
- Idzie już 3 tydzień.
- Ehe.- mruknęłam .
- Fajnie było tak porozmawiać. Mam nadzieję, że będziesz dalej moją znajomą.
- Jasne, że będę. Mogę być nawet przyjaciółką.- odparłam i posłałam jej uśmiech. Zaśmiała się , kiwnęła głową, po czym obie udałyśmy się do swoich pokoi...



Dziękuję za komentarze i Przepraszam za błędy oraz za to, że ostatnio nie wychodzą mi rozdziały. Mam nadzieję, że ten wam się spodoba. Ola : *

5 komentarzy:

  1. I dobrze mu tak, zabiłabym go :/ rozdział super

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty ! Dużo weny życzę ;* Czekam na nexta i zapraszam do mnie , szalone ale miła dziewczyna o imieniu Vic, pewnego dnia przypadkiem pozna agresywnego , wulgarnego , chamskiego , aroganckiego członka gangu - Harrego. Od tego momentu jej życie zmieni się całkowicie. Więcej na blogu : http://CzasamiJedenDzienZmieniaCaleZycie.blogspot.com :D <3 Już sie nie mooge doczekać NEXTA ! <3 Kocham tego bloooga :D :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdzial, podoba mi sie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział czekam na następny ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze, że złapali tego skurwiela -_-

    cudowny rozdział ;* kocham i czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń