sobota, 8 listopada 2014

Seven.





~ Paul ~




Siedziałem w kuchni i popijałem poranną kawkę. Była dokładnie 8 rano. Nie dziwię się , że nikt jeszcze nie wstał skoro wczoraj jakieś poważne akcje były. Gadałem z Agnes , która powiedziała mi, że dziś ma nas odwiedzić szefowa . Ziewnąłem przeglądając na telefonie resztki tego co pozostało mi z kamery. Odnalazłem ją oczywiście , jednak na niej nie było już mojego filmu. Oczywiście byłem i jestem jeszcze trochę zły, jednak odpuszczę sobie. Dopiłem kawę, a kubek odłożyłem do zmywarki. Wtedy do kuchni weszła Iggy. Włosy sterczały jej na każdą stronę, rozmazany makijaż. Wygląda jak dziwka za przeproszeniem. Prychnąłem cicho.
- O co ci chodzi ?- spytała pijąc wodę. Wzruszyłem ramionami, a ona pokazała mi środkowego palca. Zaśmiałem się i w tym momencie do pomieszczenia wszedł Mark. Mój humor od razu się zmienił. Nie przepadam za nim, chyba nikt nie przepada. Plus do tego ma zatargi z jakiś staruchem.
- Cześć.- powiedział do niej i pocałował ją. Zaskoczyło mnie to , ale olałem to. Pasują do siebie jak dwie krople. On głupi i ona. Ich pocałunek przerodził się w coś obrzydliwego, dlatego wyszedłem z tam tąd. Wpadłem od razu na Justina. Przywitaliśmy się.
- Co ty taki zniesmaczony ?- spytał mnie na wejściu do kuchni.
- Bo ten kutas i suka są razem i uprawiają prawie sex tam.- warknąłem ze śmiechem. Wytrzeszczył oczy i wszedł tam. Usiadłem w salonie na kanapie i zacząłem oglądać telewizję. Potem dołączył do mnie Bieber, który to skomentował prawie tak samo jak ja. Nagle poczułem, że ktoś mnie przytula od tyłu. Okazało się, że to Agnes. Cmoknąłem ją w policzek i zrobiłem miejsce obok siebie.
- Jak tam ?- spytała siadając.
- Nie za dobrze, ale ujdzie.- mruknąłem.
- To samo.- powiedział do niej Jus.
- A nie wiecie jak tam Emily i Diana ?- spytała robiąc kucyka z włosów.
- Stało się im coś ?- zapytałem lekko zdezorientowany.
- No . To ty nic nie wiesz ?- zapytała. Pokiwałem głową na nie. Ona w między czasie opowiedziała mi co się stało.
- Co za dziwka.- warknąłem.
- Siema.- powiedział Ben siadając na fotelu.
- Cześć.- odpowiedzieliśmy mu.
- O której ma być szefowa ?- spytał pisząc coś na telefonie.
- Właśnie nikt nie wie.- powiedział Justin. Wtedy usłyszeliśmy, że ktoś schodzi po schodach. Był to Drake trzymający na rękach Emily. Położył ją na kanapie.
- Jak się trzymasz ?- spytałem kucając przy jej twarzy.
- Boli i nie jest lepiej.- jęknęła.
- Była przy tobie Charlie ?- spytała ją Smith. Kiwnęła głową na nie.
- Pójdę po nią.- powiedział Miller i poszedł.
- Będzie afera.- mruknął Wood kręcąc zrezygnowanie głową.  Zaśmialiśmy się...



~ Chris ~



Wszedłem do domu . W salonie dostrzegłem prawie całą naszą grupę.
- Siema.- powiedziałem podchodząc do nich.
- Wrócił włóczykij.- zaśmiał się Justin.
- Tsaa..- odparłem poprawiając full capa.
- Trzymasz się jakoś ?- zapytałem się Parker. Kiwnęła lekko głową i posłała mi lekki uśmiech. Usiadłem na kanapie kiedy usłyszałem krzyki z góry. Znaczy to tak jakby śmiechy. Po schodach zeszła Nicole. Za nią szedł Drake, a potem Charlie z Dianą. Diana położyła się na kanapie, a Brown poszła po jakieś maści , którymi nasmarowała je.
- Co ty taka zła ?- zapytałem ją.
- Nie interesuj się.- warknęła na mnie. Dźwignąłem dłonie w geście obronnym.
- Co jej zrobiłeś ? - zapytał Justin Millera.
- Sam nie wiem.- powiedział.
- Nie zgrywaj niewiniątka. - powiedziała do niego brunetka. Zamknęła apteczkę i poszła do kuchni. I wtedy z tam tąd zaczęliśmy słyszeć krzyki. Wstałem jak poparzony i poszedłem tam. Na wejściu zobaczyłem jak Bell rzuca szklanką do Brown. Rozszerzyłem źrenice. Oberwała w rękę, ale nie była jej dłużna, bo się na nią rzuciła. I tak zaczęła się bójka. Widać było , że obie mają siłę. Za to Mark stał niewzruszony i ze śmiechem patrzył na to. Wkurzony podszedłem do dziewczyn i je rozdzieliłem. Znaczy starałem się, ale pomóc musiał mi Ben. Gdy sytuacja się lekko opanowała, Mark wyjechał z jakimś tekstem do Charlie , która z liście uderzyła go w twarz.
- O ty suko !- krzyknął i się zamachnął. Uderzył ją w twarz. Nie popuszczę mu tego. Popchnąłem go na stół ,a gdy upadł kopnąłem w brzuch.
- Chris !- krzyknęła Nicole.- Weźcie go powstrzymajcie.- powiedziała, jednak Justin cofnął ją do salonu i kazał tam siedzieć wraz z Agnes, Emily, Dianą. Nagle do domu weszła szefowa. Wszyscy stanęliśmy jak wryci.
- Mogę wiedzieć co się tutaj dzieje ?- zapytała nas...




~ Tom ~




Siedziałem obok Diany i słuchałem wykładu szefowej. Oczywiście prawie wszyscy dostaliśmy opierdol i to niezły. Do Em i właśnie mojej towarzyszki miał przyjechać lekarz, który ma wszystko sprawdzić. Dlatego przeniosłem je do pokoju na parterze i powróciłem na swoje miejsce.
- Mark !- krzyknęła na cały dom "pani". - Podejdź tu.- powiedziała wrogo. Gdy podszedł dała mu w twarz.- Wylatujesz ! Masz 10 minut, aby opuścić ten dom oraz , aby oddać wszystkie rzeczy należące do tego domu. Jeśli tego nie zrobisz inaczej się z tobą policzę. To samo Iggy. Radzę wam się pośpieszyć.- powiedziała, a ja byłem zszokowany. Nigdy nikogo nie wyrzucała, a tu taka zmiana ? - Przez brata Diany mamy niezłe problemy z policją. Węszą, dlatego cały interes musimy albo zamknąć albo przenieść na inny teren.- odparła siadając na fotelu naprzeciwko wszystkich nas. Na jednej z kanap siedziała Charlie, Nicole, Chris, Justin , a na drugiej tu gdzie ja Drake, Paul, Agnes, Ben . Spotkanie trwało prawie 2 godziny. Wyszło na to, że mamy rok przerwy. Cieszyło mnie to . Wreszcie będę mógł zobaczyć moje dziecko oraz Mirandę, moją żonę. Ucieszony spakowałem się, pożegnałem się z resztą , a potem z Dianą. Ucałowałem ją w policzek, a potem odjechałem. W Canadzie byłam dopiero na drugi dzień. Podjechałem na podjazd i spojrzałem na dom. Na dworze zauważyłem mojego synka , jednak nie pasował mi tam jakiś mężczyzna całujący moją żonę. Ciśnienie strzeliło w moich żyłach. Wysiadłem z samochodu i ruszyłem w ich stronę.
- Tata !- krzyknął Greg.
- Synku !- odkrzyknąłem łapiąc go w swoje ramiona i mocno przytulając.- Tęskniłem.- szepnąłem do niego.
- Ja tatusiu też i to bardzo . Mam już dość mamy, ciągle na mnie krzyczy i na nic nie pozwala.- wyżalił się mi.
- Nie przejmuj się, wyjeżdżamy do babci.- powiedziałem.
- Tom !- powiedziała zaskoczona Miranda.
- Co ?- burknąłem.- Leć się pakować.- odparłem do małego, który po chwili już biegł do środka.
- Co ty tutaj robisz ?- spytała stając przed mną.
- Raczej powinnaś jako moja żona rzucić mi się na ramiona i powiedzieć jak bardzo to się stęskniłaś, ale widzę, że masz lepsze towarzystwo.- powiedziałem czekając.
- To nie tak.- zaczęła.
- Przestań. Nie będę tego słuchał.- powiedziałem. Odczekałem jeszcze kilkanaście minut, zabrałem torby od syna, spakowałem nas i odjechaliśmy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz